Drugi dzień z rzędu głowa państwa białoruskiego zwraca uwagę na problemy w rolnictwie i odwiedza regiony.
Aleksander Łukaszenko ocenił perspektywy rozwoju kompleksu rolno-przemysłowego obwodu witebskiego i wyznaczył urzędnikom szereg zadań, o które później obiecał „poprosić”.
Głowa państwa zwiedziła nowoczesne i pokazowe gospodarstwo rolne w rejonie Orszy – kompleks rolniczy Jubileiny. Tutaj, jego zdaniem, należy przyjść tylko popatrzeć i „odpocząć”.
Omówiono kwestie zakupu pasz, substytucji importu (w szczególności folii polimerowej, zadaniem jest produkcja w naszym kraju, technologia nie powinna być droga).
„Potrzebuję wyniku. Tu musi być porządek. Potrzebujemy dyscypliny. Jak będzie dyscyplina, to nie będzie problemów – zwrócił się prezydent do ministra rolnictwa Igora Bryla, który obiecał wziąć obwód witebski za kaucją, informuje służba prasowa szefa państwa.
Łukaszenka rozwój takich gospodarstw widzi w konsolidacji – konieczne jest zjednoczenie i przyłączenie innych kołchozów. Dlatego namówił szefa Jubileinów, by objął kolejne gospodarstwo: „Nie damy dzielnicy Orsza spokojnie spać”.
„Głód na świecie. Możemy sprzedawać produkty. A nasze cielęta umierają. Za straty żywca odpowiesz głową – ostrzegł ministra rolnictwa Bryl.
Personel na wsi
Prezydent zwrócił także uwagę na kwestię szkolenia kadr dla kompleksu rolno-przemysłowego, zauważając, że konieczne jest wychowanie naszych pracowników na bazie tak dużych gospodarstw jak Jubileinoje, a następnie stworzenie warunków do ich zabezpieczenia na wsi.
„Jeżeli będą normalne warunki życia, to przede wszystkim będą miejsca pracy, ludzie tu przyjdą… I ludzie będą wybierać dla siebie. Oni już wlewali się do miasta, ale z pracą tam nie jest tak łatwo, a jakiś odpływ już się zaczął – dodał Łukaszenka.
Jego zdaniem na wsi nie będzie nadmiaru kadr – pozostaną tylko ci, którzy muszą pracować. A gdyby Białoruś nie zachowała w swoim czasie kołchozów i PGR-ów, odpływ ludności ze wsi byłby jeszcze większy. I nie na próżno kiedyś powstawały agromiasta – po to, by zabezpieczyć ludzi w regionie. Ale to nic, jeśli nie poprawią się warunki pracy – dobry sprzęt, kompleksy.
„To nie jest szybki proces, nie jedna farma, ale tysiące. Ale w ciągu pięciu lat kraj będzie też inny w rolnictwie, jeśli wykorzystamy ten moment, w którym ceny żywności wzrosły (na całym świecie – Sputnik)” – powiedział Łukaszenka.
Błędem jest zbieranie ludzi z całej Białorusi do Mińska – Łukaszenki>>>
Złoty wiek rolnictwa
Według Aleksandra Łukaszenki nadszedł teraz złoty czas dla kompleksu rolno-przemysłowego, trzeba wykorzystać ten moment i zarobić na tym „krew z nosa”: w końcu ceny żywności na świecie „niesamowicie podskoczyły”.
„Oczywiście wywiera to również na nas presję. Jeśli ceny w Rosji są wysokie, to u nas nie da się utrzymać niskich cen, wszystko zostanie usunięte. Ale w tej chwili przyjeżdżają tu Rosjanie, nie trzeba tego nigdzie zabierać. Brać. Dla rolnictwa nadszedł złoty wiek” – cytuje słowa prezydenta Rada Bezpieczeństwa Białorusi Today.
Prezydent jest przekonany, że ten i przyszły rok będą „nasze”.
„Dlatego, bez względu na to, jak trudne jest to, musisz w tych latach zabrać swoje pieniądze. Aby poprawić swoją sytuację finansową, spłać gdzieś kredyty i dalej spokojnie pracuj” – powiedział białoruski przywódca.
Przypomnijmy, że dzień wcześniej Łukaszenka odwiedził swoją małą ojczyznę, gdzie nie tylko zajmował się rolniczymi brakami, ale także jadał w Aleksandrii w towarzystwie swoich podwładnych i wiernego przyjaciela psa Umki.