Ze względu na spadek cen skupu warzyw, nowosybirscy producenci rolni są narażeni na straty. Zwiększono areał uprawy „barszczu” w regionie. Zbiory były dobre. Ale ceny nie są zadowalające – ze względu na spadek popytu są poniżej kosztów. Jeśli nie można sprzedać np. ziemniaków, to trzeba będzie je wyrzucić.
W obwodzie nowosybirskim dobiega końca zbiór ziemniaków. 89% powierzchni zostało usunięte. Plon jest wyższy niż w ubiegłym roku. Ale jednocześnie ceny skupu jesienią tego roku załamały się w porównaniu do wiosny. Nie ma popytu.
„Wiosną 2022 roku w dużej hurtowni sprzedawaliśmy ziemniaki po 25 rubli za kilogram. Teraz cena spadła do 8-10 rubli za kilogram. Wdrożenie jest bardzo słabe, ponieważ popyt znacznie spadł. W takiej sytuacji można bezterminowo obniżać cenę – po prostu nie ma komu kupować ziemniaków” – powiedział Infopro Aleksiej Leonidow, dyrektor przedsiębiorstwa rolniczego LLC Leonis.
Aleksiej Leonidow powiedział, że firma już całkowicie położyła ziemniaki do przechowywania nasion, magazyny są wypełnione po brzegi bulwami towarowymi. Pozostała część plonów znajduje się w chłodniach i jest sprzedawana.
„Jeśli nie mamy czasu na sprzedaż przed chłodami, wyrzucimy go. Nie ma opcji. Nawet cena ziemniaków w wysokości 8 rubli za kilogram jest już niższa niż cena kosztu. Mówi się nam: do Nowego Roku wszystkie warzywa będą miały normalną cenę. Ale nikt takiej gwarancji nie daje, a ekonomia produkcji warzywników nie pozwala na budowanie magazynów „w rezerwie”. Mieliśmy taką sytuację, kiedy właśnie budowaliśmy magazyny… Jesienią sprzedawaliśmy ziemniaki za 12 rubli i zastanawialiśmy się, jak dobrze możemy zarobić na wiosnę. W rezultacie na wiosnę ledwo go sprzedali za 5 rubli – dodał Leonidov.
W tym sezonie powiększono areał upraw warzyw w regionie. Według wiceministra rolnictwa obwodu nowosybirskiego Wiktora Anapasenko powierzchnia upraw warzyw wzrosła z 800 do 900 ha, ziemniaków z 2900 do 3200. Ale to nie poprawiło sytuacji.
„Produkcja ziemniaków i warzyw na otwartym terenie jest jedną z najsłabszych i nierozwiniętych gałęzi rosyjskiego, a zwłaszcza syberyjskiego kompleksu rolno-przemysłowego” – komentował Сибкрай.ги redaktor naczelny magazynu „Prezes” Paweł Berezin. – Faktem jest, że ziemniaki i otwarty teren (osławiony „zestaw barszczowy”) nie były priorytetem wsparcia państwa w ostatniej dekadzie – wielomiliardowe inwestycje i zastrzyki budżetowe przeznaczono na szklarniową produkcję pomidorów i ogórków. Przeważyła idea: „Najważniejsze jest zboże, mleko, mięso i pomidory oraz ziemniaki z marchewką, jak zwykle ludzie sami wyrosną, a jak nie starczy, to kupimy u sąsiadów”. Ale ludzie nie dorośli. Ludność masowo odmawia uprawy ziemniaków na prywatnych działkach: widzimy, że tylko w okolicach Nowosybirska dziesiątki tysięcy hektarów ziemi, na której jeszcze w latach 90. uprawiano ziemniaki „z przedsiębiorstw i organizacji”, jest teraz zajęte zbożem, a nawet opuszczony. Redukcja areału i produkcji ziemniaków w gospodarstwach domowych ludności ma miejsce w prawie wszystkich regionach Syberii – w obwodzie omskim, terytoriach Ałtaju i Krasnojarska, Kuzbasie”.
Ten biznes jest dziś nieatrakcyjny z punktu widzenia inwestycji: ceny zakupu w ostatnich latach były bardzo niskie, potrzebne są ogromne inwestycje, a wsparcie państwa dla branży jest skąpe. Dlatego jemy ziemniaki z innych regionów i krajów sąsiednich. A gdy zjemy główne wywary, na wiosnę ceny „zestawu barszczowego” znów wzrosną.
Źródło: https://sibkray.ru