Mołdawskie warzywa i owoce rzadko można znaleźć w supermarketach, ale nadal są dostępne na rynku. Zdjęcie: mołdawia.travel
W szczycie sezonu na półkach mołdawskich sklepów i targowisk znajduje się dużo owoców i warzyw. Od pokoleń jesteśmy przyzwyczajeni do jedzenia różnorodnych warzyw i spożywania owoców na deser. W tym celu w kraju uprawia się tak wiele produktów. Tylko teraz rzadko widujesz ją w sklepach, nawet w sezonie. Pracownik dużej sieci supermarketów opowiadał KP o tajnikach kupowania i sprzedawania lokalnych i zagranicznych warzyw i owoców.
Rozumiemy, że teraz słowo „taniej” brzmi bluźnierczo, niemniej jednak fakt, że bardziej opłaca się sprowadzić koperek z Argentyny zza oceanu niż kontaktować się z lokalnymi producentami, jest wyraźnie widoczny porównując ceny supermarketu i bazaru.
Nie, supermarkety nie są skierowane przeciwko mołdawskim rolnikom. Tyle, że mołdawscy producenci produktów rolnych wolą wywozić swoje produkty za granicę, spełniając wszystkie warunki kontraktu. W Mołdawii nie są na to gotowi.
Równie wygodniej jest przywieźć nawet marchewkę czy awokado z zagranicy, niż brać ją od rolników z mołdawskich regionów. Często zdarzają się problemy z mieszkańcami. Na przykład wielokrotnie mieliśmy roszczenia przeciwko mołdawskiemu producentowi rukoli. Dostawca, dość bezczelnie, wkłada do paczki zieleni nie liście, ale nagie, szorstkie łodygi, aby zwiększyć wagę. Kupujący kłócą się z nami, kilkukrotnie ostrzegaliśmy dostawcę, a potem postanowiono zwiększyć zakup włoskiej rukoli. I, co dziwne, zawsze jest świeże, w przeciwieństwie do mołdawskiego.
Supermarkety ponoszą straty na sprzedaży łatwo psujących się produktów. Warzywa i owoce należy usunąć z półek, gdy tracą swój wygląd. Mołdawscy producenci albo nie wiedzą, jak prawidłowo montować lub przechowywać swoje produkty, ale psują się znacznie szybciej.
Ale importowane warzywa i owoce przychodzą piękne, zapakowane i poddane składowaniu. To, co robi się z towarem za granicą, jest zwykle tajemnicą dostawców. Zawsze przyjemniej jest odebrać pudełko przywiezionych z Grecji pomidorów, niż grzebać w brudnym pudełku z mołdawską „śmietanką”, wybierając całe i nieuszkodzone owoce.
Teraz zaryzykowali w sezonie – przywieźli brzoskwinie mołdawskie, ale ich delikatna skórka wszystko nam zepsuła. Owoce bardzo szybko przestały wyglądać reprezentacyjnie. Kupujący posortowali je i zwinęli w pudełka. Tak, brzoskwinie mołdawskie są słodsze i smaczniejsze, ale bardzo trudno je sprzedać. Mołdawianin na wiosce pod drzewem zbierze przebojową lub lekko zgniłą brzoskwinię i zje ją, podczas gdy w supermarkecie ta sama osoba będzie chciała kupić tylko idealny owoc.
Chociaż nabywcy bardzo lubią produkty rolne, dlatego warzywa i owoce lepiej sprzedaje się w tak zwanym „układzie farmy”, kiedy owoce są układane w stosy, a nie pakowane.
W latach 90. pojawiła się taka anegdota, która do dziś opisuje sytuację na rynku owocowo-warzywnym naszego kraju.
Po raz pierwszy mieszkaniec ZSRR wchodzi do sklepu spożywczego za granicą i pyta:
- A kiedy dostaniesz pierwsze truskawki?
Odpowiadają mu:
- O 6 rano.
W tym momencie wszyscy, którzy mieszkali w ZSRR, śmiali się głośno, bo truskawki nie mogą być w sklepach przez cały rok, codziennie rano na ladzie. Truskawki mają krótki sezon późną wiosną i wczesnym latem. Jadłem kropka.
Ale jeśli założysz odpowiedni sklep, to truskawki można znaleźć na półkach mołdawskich supermarketów nawet poza sezonem, jednak za cenę żeliwnego mostu, jak mówią.
Innym powodem, dla którego sklepy wolą importować warzywa i owoce, jest ich stała podaż. Mołdawia oczywiście ubożeje, ale wciąż są miłośnicy truskawek, którzy są gotowi zapłacić 200 lei za 300-gramowe pudełko jagód, a nawet więcej.
Importer warzyw i owoców ma niewyczerpane źródło towarów, no, poza siłą wyższą, jak podczas blokady czy operacji wojskowych, ale nawet to nie wpłynęło zbytnio na podaż.
Ogólnie rzecz biorąc, supermarkety starają się prowadzić dochodowy biznes zarówno dla detalistów, jak i klientów, i nie ma tu żadnego spisku.