Ostatnie 12 miesięcy przyniosło falę fuzji wśród dużych firm rolniczych. Grupy branżowe, analitycy i ekonomiści mają różne prognozy dotyczące tego, jak hodowcy roślin specjalistycznych poradzą sobie w nowym klimacie biznesowym.
Nazwy gospodarstw domowych rodzinnych rolników – DuPont, FMC, Dow Chemical, Syngenta – brały udział w fuzjach, przejęciach i skomplikowanych transakcjach. Niektóre transakcje były na tyle duże, że zasługiwały na nadzór antymonopolowy ze strony Departamentu Sprawiedliwości USA i Komisji Europejskiej. Kierownictwo firmy jest optymistyczne w związku z wynikającymi z tego zmianami.
Kiedy we wrześniu Dow Chemical połączył się z DuPont, dyrektor generalny DowDuPont, Ed Breen, był optymistycznie nastawiony do wyników.
„DowDuPont to platforma startowa dla trzech zamierzonych silnych firm (rolnictwo, materiałoznawstwo i produkty specjalistyczne), które będą miały lepszą pozycję do reinwestowania w naukę i innowacje, rozwiązywania stale ewoluujących wyzwań naszych klientów i generowania długoterminowych zysków dla naszych udziałowców ”, powiedział w komunikacie prasowym. Dział ag DowDuPont zostanie wydzielony jako nowa firma, Corteva Agriscience, w 2019 roku.
Nie wszyscy hodowcy i organizacje byli tak optymistyczni. Jednym z krytyków był Farmers and Families First, samoopisujący się artykuł 501(c)(4), który opowiada się za „polityką wolnorynkową, aby pomóc amerykańskim rolnikom, którzy uprawiają żywność naszego narodu i pomóc amerykańskim rodzinom, które spożywają tę żywność”.
„Historia pokazuje, że koncentracja rynku odbywa się kosztem rolników”, napisał Farmers and Families First w białej księdze, w której wyraźnie wspomniano o fuzji Bayer-Monsanto. „Ponieważ rynek środków produkcji rolnej uległ konsolidacji, ceny nasion dla rolników wzrosły ponad dwukrotnie w stosunku do cen, które otrzymują za uzyskane uprawy. Przed 1990 r. światowi rolnicy zazwyczaj kupowali nasiona o cechach odpowiadających ich warunkom uprawy od jednego z 600 lub więcej małych, niezależnych firm nasiennych, z których wiele należało do rodzin”.
Ekonomista rolny David Zilberman nie jest jednak przekonany, że fuzje będą na dłuższą metę kosztem plantatorów.
„Nie martwię się o fuzję tak bardzo, jak jestem podekscytowany faktem, że ludzie… inwestują w technologie, które mogą poprawić produktywność, które mogą usprawnić wiele zadań”, powiedział Zilberman w wywiadzie dla Fruit Growers News. „Ile jest tam inwestycji? Jest dużo, dużo więcej niż w przeszłości – dużo z tego podczas żniw”.
Zilberman jest profesorem na Wydziale Ekonomiki Rolnictwa i Zasobów na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley oraz przewodniczącym-elektem Stowarzyszenia Ekonomii Rolnictwa i Gospodarki Stosowanej. Dla niego inwestycje, start-upy z nowymi technologiami, ogólna ekspansja biotechnologii, a nawet zwiększona akceptacja organizmów modyfikowanych genetycznie są dobrymi znakami, że agrobiznes jest lepiej przygotowany do radzenia sobie z nadciągającymi problemami, takimi jak zmiany klimatyczne i wyżywienie rosnącej populacji świata.
W artykule, który Zilberman i jego koledzy opublikowali niedawno w recenzowanym czasopiśmie Sustainability, grupa napisała, że Europa niechętna GMO wydaje się mniej obawiać tej technologii.
„Znakiem zmieniającej się rzeczywistości jest to, że Bayer, duża europejska firma chemiczna, jest w trakcie zakupu Monsanto. Komisja Europejska ogłosiła niedawno warunkową zgodę na tę fuzję” – czytamy w artykule.
Wcześniej napisał post na blogu, w którym pozytywnie odniósł się do spuścizny Monsanto:
„Cokolwiek stanie się z Monsanto, wizja wykorzystania nowoczesnych technologii do poprawy produkcji rolnej i sprostania wyzwaniom związanym ze zmianami klimatu przetrwa”.
Chociaż plantatorzy owoców i warzyw do tej pory w większości unikali stosowania GMO, w przyszłości biotechnologia i inne innowacje mogą wypełnić luki powstałe w wyniku zanikania praktyk chemicznych, takich jak fumigacja bromkiem metylu.
Nie wszystkie fuzje są napędzane wyłącznie względami zysków i strat, powiedział Zilberman.
„Niektóre konsolidacje są wynikiem chęci maksymalizacji zysku” – powiedział. „Wiele konsolidacji jest wynikiem tego, że kilka firm robi to, co jedna firma może zrobić lepiej na otwartym rynku. Więc to zależy od sytuacji.
„Dobrym znakiem jest to, że powstało wiele startupów” – dodał.