Firma Mount Olive Pickle Company to Mount Olive w Północnej Karolinie.
W zakładzie, który produkuje marynaty, papryki i smakołyki w różnych smakach i konfiguracjach, pracują i nadal pracują pokolenia z tych samych rodzin. Nie możesz jechać nigdzie w mieście, liczącym około 4,500 mieszkańców, bez natknięcia się na kogoś, kto pracuje w firmie lub zna osobę, która to robi.
„Nie jesteśmy własnością rodziny w takim sensie, w jakim jedna rodzina posiada udziały” — powiedziała Lynn Williams, 16-letnia pracownik i kierownik ds. public relations w Mount Olive Pickle. „Ale panuje w nim bardzo rodzinna atmosfera”.
Firma podaje swoją lokalizację jako znajdującą się na rogu Ogórka i Winorośli.
„Nigdy nie mówi się o nikim, kto pracuje w Mount Olive” – żartuje Williams. „Nie wiesz, z kim mogą być spokrewnieni”.
Małe miasto, duży biznes
Obchodząca swoje 90. urodziny w 2016 r., korzenie firmy Mt.Olive Pickle Company zaczynają się od libańskiego imigranta i marynarza, który pracował w zakładzie ogórków. W okolicy znajdowało się mnóstwo nadwyżek ogórków, a ich plan polegał na zakupie i zasoleniu ich, aby sprzedać innym pakowaczom.
Ten pomysł upadł, gdy nie znaleźli nabywców. Zamiast tego lokalni biznesmeni spotkali się z 37 udziałowcami, którzy odkładali pieniądze, aby założyć firmę marynującą, którą postrzegali jako „propozycję społeczności”.
Na przełomie lat 1960. i 1970. firma współpracowała z badaczami z Laboratorium Fermentacji Żywności USDA na Uniwersytecie Stanowym Karoliny Północnej, których celem było udoskonalenie procesu kontrolowanej fermentacji – badań, które miały wpływ na całą branżę.
Williams powiedział, że w pewnym momencie istniało wiele mniejszych regionalnych firm zajmujących się marynowaniem. W latach 1980. wielu zostało kupionych i wchłoniętych przez większe korporacje. Góra Olive tego nie chciała.
„Podjęliśmy wspólny wysiłek, aby rozwijać firmę i pozostać niezależnym” – powiedziała. „I odnieśliśmy sukces w
robiąc to."
Firma ma również jasną misję.
„Koncentrujemy się na tym, co robimy najlepiej” – powiedział Williams. „Pakujemy marynaty, paprykę i smakołyki i to wszystko, co robimy”.
Dziś Mount Olive jest największą prywatną firmą marynującą w Stanach Zjednoczonych. Działający na 117 akrach, jego obiekty obejmują około 900,000 1,100 stóp kwadratowych powierzchni produkcyjnej i magazynowej oraz podwórko z 40 zbiornikami z włókna szklanego, które mogą pomieścić ponad 500 milionów funtów ogórków. Zatrudnia około 300 osób przez cały rok, a w okresie letnim, kiedy to produkcja wzrasta wraz ze zbiorem dużych ilości ogórków, przybywa 350 do XNUMX osób.
„To trochę jak zimowa produkcja na sterydach” – powiedział Williams.
Mt. Olive nie prowadzi własnych farm, ale zaopatruje się w ogórki od hodowców i dostawców głównie z Georgii, Północnej Karoliny, Maryland, Delaware, Ohio, Michigan, Południowej Karoliny, Teksasu, Florydy, Kanady, Meksyku i Indii, w zależności od czasu roku. Oczekuje również Grecji po pepperoncini i Peru po pieczoną czerwoną paprykę.
Firma przetwarza rocznie około 175 milionów funtów papryki i ogórków – co przekłada się na około 14.5 miliona słoików. Najliczniejszą grupą demograficzną są rodziny z dziećmi.
„Jesteśmy konsekwentnie drugą najlepiej sprzedającą się marką marynat w Stanach Zjednoczonych”, powiedział Randy Sweigart, który po 20 latach pracy w firmie przechodzi z poprzedniego stanowiska kierownika zakładu na emeryturę. „Próbujemy pokonać Vlasica. Pokonaliśmy ich kilka kwartałów, ale nie zawsze.
„Naprawdę dorośliśmy. I nadal będziemy się rozwijać”.
Poszerzanie bazy
Firma rozwinęła się, rozszerzając linie dystrybucyjne i produktowe.
„Kategoria jest dość płaska” — powiedział Sweigart. „Marynaty, papryki i smakołyki nie rosły zbyt często. Abyśmy mogli się rozwijać, musieliśmy odebrać go z cudzego udziału w rynku – od innych firm zajmujących się marynowaniem.
„Dwadzieścia lat temu byliśmy w środkowych stanach atlantyckich. Nie byliśmy na północnym wschodzie, nie byliśmy na Środkowym Zachodzie. Teraz jesteśmy we wszystkich 50 stanach”.
Przez 60 lat Mount Olive posiadała własną flotę ciężarówek dostarczających część swoich produktów. Firma zaprzestała tej praktyki w 2009 roku, kiedy stała się zbyt kosztowna. Teraz wysyłają je zwykłym przewoźnikiem, a niektórzy klienci sami odbierają zamówienia.
W ramach starań o dywersyfikację, w 2002 roku Góra Oliwna wprowadziła marynaty i smakołyki, które wykorzystują sztuczny słodzik.
„Nasza produkcja dramatycznie wzrosła. Dzięki Splenda dotarliśmy do większej liczby różnych przedmiotów, bez konserwantów, bez sztucznych barwników” — powiedział Sweigart. „Mamy teraz produkty słodzone cukrem – dopiero zaczęliśmy to robić. Zamiast syropu kukurydzianego używamy cukru. I mamy produkty z soli morskiej.”
Góra Oliwna opracowała również sposób, aby ogórki były bardziej przenośne. Firma wypuściła picklePAK w 2007 roku, później wprowadziła pepperPAKs, dostarczając towary w czteropaku jednorazowych plastikowych kubków.
„Trudno jest nosić szklany słoik w swoim pudełku na lunch” – powiedział Williams. Znalezienie odpowiedniego opakowania i procesu dla kubków wymagało pewnej próby
i błąd.
„Wyzwaniem był kwaśny charakter produktu… i próba upewnienia się, że będzie uszczelniał i działał tak, jak powinien” – powiedziała.
Sweigart powiedział, że dział sprzedaży chciał użyć folii, uszczelnienia, które zapewni powierzchnię dla lepszej grafiki niż plastik. Dodaje, że kluczem do jego działania było upewnienie się, że na obręcz nie dostała się wilgoć, powodująca powstawanie pęcherzy, a następnie udoskonalenie procesu zgrzewania.
Dodatkowo Mount Olive pakuje niektóre produkty dla klientów marek własnych – papryki, pikle i smakołyki sprzedawane w sprzedaży detalicznej pod marką sklepową. Jedynym eksportem, jaki firma prowadzi, jest do amerykańskich komisarzy wojskowych.
„Mamy ciężki (wystarczająco) czas zaopatrując Stany Zjednoczone”, powiedział Sweigart.
Silna więź
Góra Olive Pickle nie tylko stara się być dobrym obywatelem korporacyjnym, ale jej pracownicy wspierają społeczność. Oprócz zapewniania wsparcia wolontariuszy, pracownicy mogą uczestniczyć w programie, w ramach którego wpłacają 30 centów z każdego 100 USD wynagrodzenia brutto, które odpowiada firmie, na Fundusz Społeczności Pracowników. Dzięki temu wysiłkowi setki tysięcy dolarów przeznaczono na wsparcie lokalnych organizacji charytatywnych – 140,000 XNUMX dolarów tylko w zeszłym roku.
To wszystko jest częścią więzi, jaką kierownik produkcji Steve Whitman powiedział, że firma ma ze społecznością. I dobrze o tym wie. Whitman został zatrudniony jako stażysta na superwizora, kiedy miał 18, 32 lata temu. Jego ojciec również pracował na Górze Oliwnej, przechodząc na emeryturę 15 lat temu.
„Nie wiem, kto zjada te wszystkie pikle”, powiedział. – Ale cieszę się, że to robią.