Stosowanie środków ochrony roślin jest bardzo niepokojące dla tych, którzy obawiają się owadów zapylających. Warto obalić kilka mitów na temat ochrony roślin, które od lat krążą zarówno wśród pszczelarzy, jak i rolników.
- Nie wszystkie zabiegi ochrony roślin stanowią zagrożenie dla pszczół – niektóre z nich można również bezpiecznie wykonywać podczas lotów zapylaczy.
- Stosowanie regulatorów wzrostu czy nawozów dolistnych jest niebezpieczne dla pszczół.
- Czasami rolnicy obawiają się, że zastosowanie środków ochronnych na rośliny pokryte rosą zmniejszy skuteczność zabiegu – ale to nieprawda.
Każdej wiosny dużo się mówi o zatruciu kolonie pszczół w wyniku niewłaściwego stosowania środków ochrony roślin. Chociaż większość rolników zdaje sobie sprawę z zagrożeń związanych w szczególności z niewłaściwym stosowaniem insektycydów, są też tacy, którzy celowo lub nieświadomie ignorują zalecenia dotyczące bezpieczeństwa, co czasami kończy się katastrofą.
Z drugiej strony można zaobserwować u pszczelarzy swoistą histerię – w skrajnych przypadkach sam widok opryskiwacza na polu wywołuje u nich ogromny niepokój. Czasem zdarzają się dziwaczne sytuacje, w których rolnikowi, który wykonał oprysk zgodnie z przepisami i zdrowym rozsądkiem, zostaje przydzielona kontrola PIORiN lub nawet policja. Warto więc obalać najważniejsze mity dotyczące stosowania środków ochrony roślin krążące wśród pszczelarzy – ale także wśród rolników.
Opryskiwanie tylko w nocy?
Pierwszą i najważniejszą z nich jest to, że wykonując dowolne ochrona roślin zabiegi w ciągu dnia nie są dozwolone. To nie jest prawda. Wręcz przeciwnie – niektóre herbicydy lub regulatory wzrostu wymagają nawet stosowania przy dużej aktywności słonecznej. Takie zabiegi nie stanowią jednak zagrożenia dla zapylaczy.
Regulatory wzrostu stosujemy w zbożach i rzepaku w okresie, gdy nie kwitnie ani plon, ani chwasty, więc owady zapylające nie są zainteresowane takimi uprawami. W odniesieniu do herbicydów zalecenia wyraźnie zalecają zwalczanie wszystkich gatunków chwastów we wczesnych stadiach wzrostu. Wyjątkiem jest perz, który opryskuje się, gdy osiągnie wysokość 10-12 cm, ale trawa nie jest więc rośliną płodną, a samo zwalczanie przeprowadza się na zbożach.
W przypadku silnego wtórnego zachwaszczenia, np. bławatka, bławatka lub kilku gatunków maku, gdy chwasty zakwitają, chwasty takie nie są już zwalczane, ponieważ nie ma zarejestrowanych środków w tym zakresie. Widok opryskiwacza w takiej uprawie nie oznacza stosowania herbicydu, ale dokarmianie dolistne.
Nie bójmy się nawozów dolistnych
Nie powinniśmy też bać się stosowania nawozów dolistnych. Takie nawozy są absolutnie nieszkodliwe dla Pszczoły . Owady te są bardzo wrażliwe na wibracje. Ciągnik z opryskiwaczem wjeżdżającym w uprawę lub opryskiwacz samojezdny powoduje drgania gleby, które są odbierane przez te owady. O ile wibracje w pobliżu ula wywołują w nich reakcję obronną gniazda i agresję, to nie na lepsze, tylko je na chwilę straszą i odlatują. Po jakimś czasie wrócić do pracy.
Inna sprawa, że ze względu na ryzyko poparzenia roślin i lepsze wchłanianie nawozu, nawozy dolistne najlepiej stosować wieczorem, ale nawet ich aplikacja w południe nie stanowi zagrożenia dla zapylaczy, co najwyżej dla upraw.
Rozpylanie i rosa
Z drugiej strony jednym z mitów krążących wśród rolników jest to, że ze względu na obecność rosy zabiegi wykonywane wieczorem charakteryzują się niską skutecznością. To nieprawda: rosa nie zmniejsza skuteczności chemiczne . Z drugiej strony prowadzi do zmniejszenia wydatku oprysku ze standardowych 300 l/ha do 250 l/ha. Krople cieczy łączą się z kroplami rosy, dzięki czemu uzyskujemy standardowy wydatek cieczy roboczej na ha i zapobiegamy jej kapaniu z chronionej rośliny.
Bezsporne jest jednak, że stosowanie insektycydów podczas lotu pszczół odpowiada za zatrucie pszczół. W przypadku tego typu preparatów (niezależnie od tego, czy zabieg wykonywany jest w kwietniku czy nie) opryski należy wykonywać bezwzględnie po locie pszczół, który kończy się o aktualnej porze roku najpóźniej po godzinie 9:XNUMX